Aleksy Dawidowski. Nad prawą kieszenią widoczna odznaka udziału w Jubileuszowym Zlocie ZHP w Spale w 1935 | |
sierżant podchorąży | |
Data i miejsce urodzenia |
3 listopada 1920 |
---|---|
Data i miejsce śmierci |
30 marca 1943 |
Przebieg służby | |
Siły zbrojne | |
Formacja | |
Główne wojny i bitwy | |
Odznaczenia | |
Maciej Aleksy Dawidowski, ps. „Alek”, „Glizda”, „Kopernicki”, „Koziorożec” (ur. 3 listopada 1920 w Drohobyczu, zm. 30 marca 1943 w Warszawie)[1] – instruktor harcerski, podharcmistrz, członek Szarych Szeregów i Grup Szturmowych, jeden z bohaterów książki Aleksandra Kamińskiego Kamienie na szaniec.
Urodził się 3 listopada 1920 w Drohobyczu jako syn inżyniera technologa Aleksego Dawidowskiego i inżynier chemik Janiny z Sagatowskich[2]. W 1929 jego ojciec podjął pracę na stanowisku dyrektora administracyjnego w Państwowej Fabryce Karabinów przy ul. Dworskiej 29/31 (obecnie ul. Kasprzaka) na warszawskiej Woli[2]. Rodzina Dawidowskich zamieszkała najpierw w Piasecznie, a następnie w mieszkaniu służbowym ojca znajdującym się przy fabryce[3].
Uczęszczał do koedukacyjnej Prywatnej Szkoły Powszechnej Zofii Szadebergowej przy ul. Hożej 48[4]. W 1932 rozpoczął naukę w męskim Państwowym Gimnazjum im. Stefana Batorego przy ul. Myśliwieckiej 6[4]. W 1937, po ukończeniu gimnazjum, w tej samej szkole rozpoczął naukę w dwuletnim liceum ogólnokształcącym. Wraz m.in. z Janem Bytnarem (z którym siedział w jednej ławce), Tadeuszem Zawadzkim, Janem Wuttkem i Andrzejem Zawadowskim uczył się w klasie matematyczno-fizycznej[5]. W maju 1939 zdał w „Batorym” maturę[6].
W 1933 dołączył do 23 Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego (23 WDH), od koloru chust nazywanej „Pomarańczarnią”[4]. Był członkiem zastępu „Jeleni” w III plutonie prowadzonym przez Stanisława Prowansa[4]. W lipcu 1935 uczestniczył w Jubileuszowym Zlocie ZHP w Spale[7]. Po utworzeniu w 1936 Gniazda 23 WDH, przekształconego w 1938 w Szczep 23 WDH, został członkiem jednego z czterech specjalistycznych zastępów („krótkofalarskiego“) w drużynie starszych harcerzy i uzyskał stopień ćwika[8].
Używał wyłącznie swego drugiego imienia[9]. Był wysokim, szczupłym blondynem[10][11]. Wyróżniał się dużą sprawnością fizyczną – grał w koszykówkę, doskonale pływał, uzyskiwał wysokie wyniki w zawodach lekkoatletycznych[4][12].
Po wybuchu II wojny światowej, w pierwszych dniach września 1939, rodzina Dawidowskich przeniosła się na krótko z ul. Dworskiej do mieszkania należącego do zaprzyjaźnionej z nimi Marii Krügerowej przy ul. Marszałkowskiej 120. Na Wolę powrócili po kapitulacji miasta[13].
7 września 1939, po radiowym apelu Romana Umiastowskiego, Dawidowski opuścił Warszawę wraz z grupą starszych harcerzy 23 WDH w składzie Batalionu Harcerskiego, dowodzonego przez komendanta Szczepu „Pomarańczarnia” harcmistrza Lechosława Domańskiego „Zeusa”[8]. Wrócił do zajętej przez Niemców stolicy na początku października[14].
Jesienią 1939 Niemcy aresztowali jego ojca, który został rozstrzelany pod koniec roku, prawdopodobnie w jednej z egzekucji w ogrodach sejmowych[15].
Po aresztowaniu ojca wraz z matką i młodszą siostrą Marią (Marylą) wyprowadził się z mieszkania przy ul. Dworskiej i zamieszkał w domu Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej Pracowników Umysłowych Państwowej Wytwórni Uzbrojenia przy ul. Mickiewicza 18 na Żoliborzu[10].
Od października do grudnia 1939 był członkiem lewicowej organizacji PLAN i uczestnikiem jej akcji małego sabotażu. Po wycofaniu się z PLAN-u, od początku 1940 do czerwca tego roku wraz z kolegami z 23 WDH działał jako łącznik w komórce więziennej Związku Walki Zbrojnej kierowanej przez Kazimierza Gorzkowskiego, utrzymującej łączność między konspiracją wojskową a więzieniami warszawskimi: Pawiakiem i Aresztem Centralnym przy ul. Daniłowiczowskiej 7[7][14]. W czerwcu 1940 udało mu się ustalić, że samochody ciężarowe wywożące więźniów z Pawiaka kierują się do lasów w pobliżu wsi Palmiry, skąd słychać było salwy karabinowe[16].
Aby pomóc matce, pracował dorywczo, m.in. szkląc okna i jeżdżąc rikszą[17][18].
We wrześniu 1940 rozpoczął naukę w Państwowej Szkole Budowy Maszyn, dawnej Państwowej Wyższej Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. H. Wawelberga i S. Rotwanda, na której uruchomienie (oficjalnie była to dwuletnia średnia szkoła techniczna) wydały zgodę niemieckie władze okupacyjne[19][20].
W marcu 1941 z grupą przyjaciół z 23 WDH, wstąpił do Szarych Szeregów Chorągwi Warszawskiej (Ul „Wisła”)[19]. Uczestniczył w działaniach Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”, do której wraz z całym Okręgiem „Południe” Chorągwi Warszawskiej wszedł jego hufiec[19]. Przyrzeczenie szaroszeregowe, a następnie „wawerskie” złożył wraz kolegami przed Stefanem Mirowskim wiosną 1941 na terenie Politechniki Warszawskiej[21]. Po objęciu latem 1942 dowództwa hufca „Mokotów Górny” (Rój MG) przez Tadeusza Zawadzkiego „Zośkę”, został drużynowym drużyny MG 100[19].
Był jednym z najaktywniejszych członków „Wawra”, wykazując się w czasie przeprowadzanych akcji dużym zaangażowaniem, pomysłowością i odwagą[22]. Celował m.in. w zarzucaniu polskich flag na druty tramwajowe, skąd Niemcom szczególnie trudno było je zdjąć (konieczne było sprowadzanie wagonów naprawczych lub wozów strażackich z drabinami)[23]. Zerwał także wielką hitlerowską flagę z gmachu PKO przy ul. Marszałkowskiej 134[24]. Największy rozgłos przyniosło mu jednak zdjęcie 11 lutego 1942 niemieckiej tablicy z monumentu Mikołaja Kopernika i związane z tym dalsze działania, które zastępca komendanta głównego „Wawra” Czesław Michalski nazwał „wojną pomników”[25].
W 1940 na polecenie władz niemieckich zasłonięto napisy wyryte na cokole pomnika Mikołaja Kopernika. Na napisie znajdującym się od strony ul. Kopernika NICOLAO COPERNICO GRATA PATRIA umieszczono tablicę z napisem po łacinie STA SOL NE MOVEARE[a], natomiast napis MIKOŁAYOWI KOPERNIKOWI RODACY (od strony pałacu Zamoyskich) zasłonięto tablicą w języku niemieckim DEM GROSSEN ASTRONOMEN NIKOLAUS KOPERNIKUS (Wielkiemu astronomowi Mikołajowi Kopernikowi)[26]. Pomimo neutralnej treści tablicy, była odbierana jako akt germanizacji astronoma[27].
Dawidowski postanowił usunąć niemieckojęzyczną tablicę i odsłonić polski napis w dniu 19 lutego 1942 (dzień urodzin Kopernika)[28]. Przez kilka dni krążył wokół pomnika, rozważając różne warianty planu działania[28]. Z uwagi na ożywiony ruch uliczny w tym punkcie miasta, planował przeprowadzenie akcji wcześnie rano, kiedy było jeszcze ciemno[28].
11 lutego 1942 ok. 6.00 rano pojawił się pod monumentem[28]. Było bardzo mroźno, temperatura wynosiła ok. -20 stopni Celsjusza[29]. Chcąc sprawdzić, jak mocno są zaciśnięte śruby mocujące, Dawidowski wszedł na cokół. Tam stwierdził, że można je odkręcić gołymi rękoma[30]. Było to efektem celowego posmarowania śrub towotem przez pracownika zarządu miasta rzeźbiarza Maksymiliana Potrawiaka podczas montażu tablicy w 1940[26]. W tej sytuacji „Alek” postanowił zrealizować swój plan natychmiast. Działając bez ubezpieczenia (kilkadziesiąt metrów od pomnika, w kamienicy przy ul. Krakowskie Przedmieście 1, znajdowała się siedziba Miejskiej Komendy Policji z wystawionym zewnętrznym posterunkiem), „Alek” ostrożnie odkręcił śruby i tablica z hukiem zsunęła się po kamiennych stopniach pomnika[29]. Przechodzący ulicą przechodnie nie zwrócili uwagi na podejrzany hałas, a granatowy policjant prawdopodobnie schronił się przed mrozem wewnątrz budynku[31]. Dawidowski przeciągnął blisko stukilogramową tablicę na róg ulicy Oboźnej i Krakowskiego Przedmieścia, gdzie ukrył ją w pryzmie śniegu[29][32]. Dwa dni później tablica została przewieziona przez niego, Jana Rossmana i Andrzeja Makólskiego na sankach na Żoliborz[29]. Ukryto ją w piwnicy Dawidowskich przy ul. Mickiewicza 18, a w czerwcu 1942 przewieziono do ogrodu rodziny Rossmanów przy ul. Józefa Sułkowskiego 45 i tam zakopano[33][34]. Jedną z czterech śrub, którą do cokołu była przymocowana tablica, „Alek” podarował Barbarze Sapińskiej[33][35].
Za zdjęcie niemieckiej tablicy Dawidowski otrzymał od Komendanta Głównego „Wawra” Aleksandra Kamińskiego honorowy pseudonim wawerski „Kopernicki”[7][14]. Jednocześnie został ukarany za przeprowadzenie akcji bez zgody dowództwa[33].
Tydzień po zdjęciu tablicy na rozkaz Niemców z cokołu skuto polskie napisy[36]. Po zakończeniu pracy przez polskich kamieniarzy Dawidowski namalował czarną farbą na wypolerowanej powierzchni cokołu napis Mikołayowi Kopernikowi – Rodacy[37]. Napis usunięto dwa dni później, a monument zaczął być obserwowany przez niemieckich agentów. Polski napis pojawił się na nim po raz drugi w Wielką Sobotę 4 kwietnia[37]. Ostatecznie 29 kwietnia 1942 na monumencie umieszczono nową tablicę o tej samej co poprzednia treści – DEM GROSSEN ASTRONOMEN NICOLAUS KOPERNIKUS[38].
W odwecie za wyczyn Dawidowskiego, Niemcy polecili zniszczyć pomnik Jana Kilińskiego, znajdujący się na placu Krasińskich[32]. Dzięki zabiegom Stanisława Lorentza udało się jednak uzyskać ich zgodę na demontaż monumentu i zdeponowanie go w podziemiach Muzeum Narodowego[39]. 24 lutego w Warszawie rozplakatowano obwieszczenie podpisane przez gubernatora dystryktu Ludwiga Fischera informujące, że w odwecie za „usunięcie przez ręce łobuzerskie z pobudek politycznych” tablicy z niemieckim napisem z pomnika Kopernika, będzie usunięty pomnik Jana Kilińskiego[40]. Gubernator wezwał jednocześnie ludność Warszawy do „zachowania najzupełniejszej dyscypliny i porządku”[40]. Obwieszczenie Fischera nadało akcji Dawidowskiego duży rozgłos i spowodowało, że na Krakowskim Przedmieściu pojawili się licznie mieszkańcy miasta, aby na miejscu zapoznać się z sytuacją[41].
Po ukazaniu się obwieszczenia Dawidowski zaczął obserwować prace rozbiórkowe pomnika Kilińskiego na placu Krasińskich. Zlecenie zdjęcia posągu i umieszczonej na cokole płaskorzeźby oraz przewiezienia ich we wskazane miejsce otrzymała firma transportowa „Bartos i Jankowski”[42]. Dowiedziawszy się od robotników, że nie są pracownikami Zarządu Miejskiego i zostali wynajęci do wykonania tej pracy bez podawania nazwisk i adresów, Dawidowski zaproponował im odkupienie posągu za dwa „górale”, tj. kwotę 1000 złotych[b][43]. Pewni swego osobistego bezpieczeństwa przystali oni na tę propozycję, uznając ją za świetny kawał zrobiony Niemcom[43]. Transakcja nie doszła jednak do skutku, gdyż jeszcze przed wpłaceniem kilkuset złotych zaliczki na plac Krasińskich przyjechała ciężarówka przysłana po pomnik, w której obok kierowcy siedział niemiecki policjant. Dawidowski otrzymał od robotników tylko szablę Kilińskiego, którą zdołali ukryć w czasie załadunku posągu[43].
Dawidowski pobiegł za ciężarówką, starając się nie tracić jej z oczu aż do końca jej trasy, którym okazał się gmach Muzeum Narodowego. Tam wyładowano posąg[44]. Jeszcze tego samego wieczoru[44] „Alek” wykonał czarną farbą na murach muzeum dużymi literami napis Jam tu. Ludu W-wy. Kiliński Jan![45] Z uwagi na trwałość farby, ślady usuniętego na rozkaz Niemców napisu były jeszcze widoczne przez dłuższy czas[45]. Dawidowski umieścił także na cokole pomnika Kopernika plakat o treści: W odwet za zniszczenie pomnika Kilińskiego zarządzam przedłużenie zimy o 6 tygodni. (-) Mikołaj Kopernik astronom[7]. Nalepki o takiej samej treści pojawiły się także na obwieszczeniach Fischera[46]. Żart okazał się proroczy – w 1942 zima przeciągnęła się aż do kwietnia[45].
Wcześniej, podczas próby sfotografowania pomnika po zdjęciu tablicy, Dawidowskiego zatrzymał niemiecki żandarm. Niemiec nie aresztował go, jednak wylegitymował i odebrał aparat fotograficzny. Po tym wydarzeniu „Alek” otrzymał rozkaz bezzwłocznego opuszczenia miasta. Wyjechał do Chybic, a później – do września 1942 – ukrywał się w majątku Olesinek koło Góry Kalwarii[47][46]. Był poszukiwany – w mieszkaniu Dawidowskich pojawiło się Gestapo. Niemcy wrócili w listopadzie, co zakończyło się aresztowaniem jego matki[48].
Wyjazd z Warszawy spowodował przerwanie nauki w Państwowej Szkole Budowy Maszyn[14].
Po powrocie do Warszawy we wrześniu 1942 ukrywał się[47]. Mieszkał m.in. w mieszkaniu swojej dziewczyny Barbary Sapińskiej przy ul. Grottgera 23 m. 7[49] oraz przy ul. Natolińskiej[7]. Od września 1942 do początku 1943 pracował w straży przemysłowej fabryki słodyczy Fuchsa przy ul. Topiel 12[47].
Po podporządkowaniu w listopadzie 1942 Grup Szturmowych (GS) Kedywowi jako Oddziału Specjalnego „Jerzy”, w dowodzonym przez Jana Bytnara „Rudego” hufcu „Południe” (w terminologii Kedywu hufiec był plutonem SAD – od słów „sabotaż” i „dywersja”), Dawidowski objął dowodzenie 1. drużyny (kryptonim SAD–100)[47]. Był on jednocześnie zastępcą Bytnara[7]. Uczestniczył w kilku akcjach rozbrajania Niemców[46].
W listopadzie 1942 w mieszkaniu przy ul. Mickiewicza 18 Niemcy aresztowali jego matkę. W czasie rewizji znaleziono przy niej egzemplarz „Biuletynu Informacyjnego”[50]. Janina Dawidowska została przewieziona na Pawiak, skąd trafiła do obozu koncentracyjnego na Majdanku, a następnie do Ravensbrück[c][51]. Załamany Dawidowski przez pierwszy miesiąc po aresztowaniu matki mieszkał u Bytnarów w al. Niepodległości 159 na Mokotowie. Rozważał dobrowolne oddanie się w ręce Gestapo w zamian za zwolnienie matki[52].
W 1942 po odbyciu kursu podharcmistrzowskiego (tzw. szkoła za lasem) został mianowany podharcmistrzem (pseudonim instruktorski „Koziorożec”)[d][47]. W styczniu 1943 został elewem Zastępczego Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty zorganizowanego przez Kedyw, którego nie zdążył ukończyć[46]. 17 stycznia 1943 został zatrzymany przez Niemców podczas ulicznej łapanki. Uratował się, wyskakując z samochodu, którym był przewożony razem z innymi zatrzymanymi[53].
2 lutego 1943 brał udział w ewakuacji materiałów z mieszkania rodziny Błońskich przy ul. Brackiej 23[47]. Po aresztowaniu „Rudego”, od 24 marca 1943 pełnił obowiązki komendanta plutonu SAD[54].
Podczas akcji pod Arsenałem (26 marca 1943), zorganizowanej w celu odbicia Jana Bytnara „Rudego”, dowodził sekcją „Granaty” w grupie „Atak”. Ubezpieczając teren akcji od strony północnej, postrzelił idącego w towarzystwie kobiety ulicą Nalewki oficera SS[55].
W czasie odskoku w kierunku Starego Miasta został ciężko ranny w brzuch podczas starcia z Niemcami z warszawskiej centrali Arbeitsamtu (Urzędu Pracy) mieszczącej się w pałacu Pod Czterema Wiatrami przy ulicy Długiej 38/40[56]. Został ewakuowany zatrzymanym niemieckim samochodem. W pościg za autem ruszyła ciężarówka Wehrmachtu, która zablokowała ulicę Długą przy placu Krasińskich. „Alek” przez uchylone drzwi rzucił w kierunku Niemców granat, co umożliwiło bezpieczny odwrót[57]. Na własną prośbę zamiast do sanitariatu zorganizowanego dla potrzeb akcji przy ul. Ursynowskiej 46 na Mokotowie został przewieziony do mieszkania swego przyjaciela Andrzeja Zawadowskiego przy alei Wojska Polskiego 3 m.1 na Żoliborzu[58].
Rana postrzałowa brzucha okazała się bardzo poważna i wymagała natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Dawidowski został przewieziony do Szpitala Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej[58]. Rannym opiekował się dr Andrzej Trojanowski, odwiedzali go także koledzy i przyjaciele[59]. Jego stan bardzo szybko się pogarszał, podczas operacji konieczne było wycięcie 6 metrów jelit[7][60]. Zmarł w szpitalu 30 marca[61]. Tego samego dnia w Szpitalu Wolskim przy ul. Płockiej 26 zmarł także Jan Bytnar „Rudy”[62].
Maciej Aleksy Dawidowski został pochowany pod przybranym nazwiskiem Aleksego Czerwińskiego na cmentarzu Powązkowskim w grobie rodzinnym Zdanowiczów[63][64]. Po wojnie jego ciało ekshumowano i przeniesiono do grobu Jana Bytnara w kwaterze Harcerskiego Batalionu Armii Krajowej „Zośka” (A-20-6-25) na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach[65]. Ponowny pogrzeb odbył się 4 kwietnia 1946[63].